37.Dewajtis

„Dewajtis” – Maria Rodziewiczówna

Wydawnictwo Literackie,1989

Plan II/2023- Literatura retro 8/13

Najlepsza powieść Marii Rodziewiczówny, nagrodzona w 1888 r. w konkursie „Kuriera Warszawskiego”. Umiejscowiona na Żmudzi historia zaściankowo-dworska, podobna w klimacie do wydanej niemal jednocześnie epopei nadniemeńskiej Elizy Orzeszkowej. Jak tam, życie bohaterów obraca się wokół jednej tylko sprawy: utrzymania ziemi, dziedzictwa, tożsamości. Jak tam, jedynym miernikiem wartości człowieka jest jego stosunek do pracy. Pojawia się też -wielokrotnie w twórczości Rodziewiczówny powielana – koncepcja bohatera. Jak romantyczny poeta, jest samotny, nierozumiany, zamknięty w sobie. Jak pozytywistyczny ideał, jest silny, pracowity, wytrwały. Jak każdy, tęskni za miłością i tylko przed nią nie zdoła się obronić. [nota wydawcy]

To moja ostatnia książka Rodziewiczówny.

Trochę szkoda.

Teraz zaczynam czytać jej biografię

Wejdawutas

(…)

Co to jest Wejdewutas (…)

(…) „Bohater to był wielki- nasz pierwszy! Bohater, choć świtę nosił i krowy pasał u sługi królewskiego… A gdy smok kraj trwożył, z morza wyszedłszy, król posłał generała, ale Wejdawut go uprzedził i ubił smoka…

Chwałę wziął generał, a on milczał i po staremu krowy pasał…

I przyszedł gorszy smok, a on go też ubił, a generał tylko z nieżywego głowę ściął i sławę posiadał. A Wejdawutas milczał i sławy nie dochodził, bo mu jeno o bój szło i ziemi dobro chciał zrobić…

A trzeci smok taki był straszny, że król obiecał córkę temu, co go pokona. I Wejdawutas znów poszedł samotrzeć i w milczeniu do zarania walczył, krwią spłynął i ubił potwora. Ale, jako zwykle, po nagrodę nie poszedł, tylko do krów wrócił i służył w cichości…

A generał znalazł nieżywego smoka, głowę mu ściął i na zamek wrócił…

Zgotowano gody, ale Wejdawutas nie pił, nie weselił się; kazano mu łaźnie palić. A gdy napalił, siadł rany swe obwiązywać, co mu krwią ciekły, i tak go zeszła królewna…

Pyta się: kto cię pokaleczył? a on milczy; ktoś ty? a on milczy, tylko wpatrzył się w nią i oniemiał z zachwytu…

Doniosła tedy ojcu. Wzięto go na spytki, a on milczy; więc ona znowu jęła go prosić, i wyznał…

Tedy poszła wieść-generałowie się zapierali, chcieli go zgubić…

A on wtedy powstał i rzekł: A gdzie zęby smocze z tych głów, coście królowi przynieśli? Nie było zębów, bo on je pierwej wydarł, schował…

Przyniesiono więc zęby, i urósł Wejdawut, jak orzeł i jak dąb, nad lud cały. I dał mu król córkę za żonę i uczynił synem i wodzem, a generałów potracił!…”

Strona 206-207

Reklama

3 myśli w temacie “37.Dewajtis

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s